Autor Wiadomość
Iguanka
PostWysłany: Czw 23:55, 14 Gru 2006    Temat postu:

Również wg. mnie przyboczny nie jest następcą drużynowego (albo nie zawsze nim jest). Następcę trzeba sobie wychować- a przez ten czas też ktoś musi drużynowemu pomagać. Przyboczny nie musiał nawet nigdy byc zastępowym. Dla mnie- jeśli przybocznym jest osoba "do pomocy" która ma za zadanie wspierać druzynowego ale nie aspiruje do zajecia "kiedyś" jego funkcji, jest takim "rzecznikiem spraw druzyny".

Osobiście jednak uważam, że najlepiej jest kiedy przyboczny wie że bedzie kiedyś druzynowym i chce nim byc a funkcja którą obejmuje służy jego samodoskonaleniu i "zintegrowaniu" się z drużyną. Niestety, nie zawsze jest to możliwe, czasami trzeba zostawić własne przekonania i podjąć decyzje która w tym momencie będzie lepsza dla druzyny.
Mysio
PostWysłany: Czw 21:44, 14 Gru 2006    Temat postu:

nie mówie o takim przypadku...Pozatym nikt nigdy nei powiedział, ze przybocznego mozna mieć jednego...


Druga sprawa to taka, że zamiast nieśmiałego przybocznego mozna na zb druzynowych wysyłać kogoś bardziej przebojowego(np. zastępowego)
Milenka
PostWysłany: Czw 20:51, 14 Gru 2006    Temat postu:

Hmm.. ale keidy mamy taką sytuacje: osoba która jest kandydatem na przybocznego jest wspaniała pod wszelkimi względami, a jej jedyną rzucającą się w oczy wadą jest nieśmiałość. I co wtedy? Czy jego nieśmiałość go dyskwalifikuje?
Mysio
PostWysłany: Czw 13:31, 14 Gru 2006    Temat postu:

Beti napisał:
Dlatego ze to my decydujemy o tym kogo mianujemy przybocznym- bo jak zapewne wszystkim wiadomo przyboczny to nastepca druzynowego.



z tym zdaniem musze się nie zgodzić,

znane mi jest conajmniej kilka przypadków kiedy przyboczny nie jest zastępcą drużynowego:)


NA kursie uczyli mnie, że przyboczny to przedewszystkim pomocnik drużynowego...



Jeżeli wysyłamy takiego przybocznego na zbiórke druzynowych to powinien on zabrać głos, bo reprezentuje nie siebie, tylko swoją druzyne.
Beti
PostWysłany: Pon 10:57, 09 Paź 2006    Temat postu:

Moim zdaniem to cos tu jeste nie tak. Nie wiem za bardzo o co poszedl problem, tzn wiem ma sie rozumiec o to ze przyboczni czuja sie nienajlepiej w gronie druzynowych, gdy musza isc na zbiorke druzynowych. No rzecz jest moim zdaniem banalna. Ja nie bylam nigdy przyboczna, podobnie jak Iguanka, ale moim zdaniem nie jest to wina druzynowego, ze przyboczny jest niesmialy, chociaz moze po czesci tak. Dlatego ze to my decydujemy o tym kogo mianujemy przybocznym- bo jak zapewne wszystkim wiadomo przyboczny to nastepca druzynowego. Czyli powinnismy wybrac osobe otwarta, pewna siebie itd itp. A ze taka osoba nie czuje sie pewnie i nie siadzie na pierwszej zbiorce druzynowych i nie bedzie tak jak inni sie wypowiadala- to rzecz normalna. I to moim zdaniem nie jest to kwestia sznura tylko obycia sie z sytuacja. Ja jak poszlam na moja pierwsza zbiorke to tez siedzialam i sluchalam, wolalam nic nie palnac i takie tam. Teraz praca w gronie tych ludzi jest normalna i wypowiadanie sie jest latwiejsze zarowno jak podejmowanie decyzji. A jesli chodzi o doswiadczenie to chyba jasne ze druzynowy jest bardziej doswiadczony od swojej druzyny? Ze ma jej cos do przekazania, ze wie powiedzmy "wiecej"- mowie tu oczywiscie o druzynie harcerskiej. No bo popatrzcie na to tak- gdyby to przyboczny byl bardziej obyty, doswiadczony, pojawialaby sie na wszystkich zbiorkach, podejmowal decyzje, itd itp to po co bylby druzynowy? Chyba zupelnie zbedny.

Zdarzaja sie oczywiscie osoby zupelnie niesmiale, bo rozni sa ludzie. Ale pamietajmy o tym ze to my decydujemy o tym kto jaka funkcje ma w naszej druzynie. Nalezy dobierac sobie kadre w taki sposob zeby moc na niej polegac, i zeby w pewnych przypadkach przyboczny umial cos zalatwic. Ale to nie przychodzi od tak- pstrykniecie palcami. To wszystko kwestia obycia, jak na moj gust. Poza tym znam to z autopsji.
Milenka
PostWysłany: Sob 17:16, 07 Paź 2006    Temat postu:

To już chyba kwestia każdego drużynowego czy przygotuje odpowiednio swojego przybocznego, odpowiednio go ośmieli i zachęci, żeby zabierał głos. Bardzo często drużynowi nie zwracają nawet na to uwagi. Można więc jakoś zmotywować drużynowych, żeby przykładali do tego większą uwagę. Trzeba o tym mówić na forum hufca albo drużynowych, nie tylko pionu harcerskiego ale i wszystkich.
Iguanka
PostWysłany: Sob 14:02, 07 Paź 2006    Temat postu:

A ja sie nie zgadzam- wiecej winy nie lezy w przybocznych i "ich psychice". Czy według ciebie większość przybocznych jest osobami chorobliwie niesmiałymi, nie majacym zdania które chcą przekazać? Jeśli wina juz lezy bardziej po ktorejś stronie, to druzynowych. Nie chce krytykowac druzynowych, sama nią jestem:) Ale to osoba "wyzsza funkcja" ponosi wieksza wine, wlasnie dlatego ze ma ta funkcje, czyli zakladamy ze ma dłuzszy staz i zakladamy ze jest osoba starsza, odpowiedzialna- osobą ktora dostrzega problemy- w tym także "nie mówiących przybocznych".
Przyboczny moze to zmienic? Sam? Oczywiscie ze nie moze. Ale grupa druzynowych rozmawiających o tym na forum z przybocznymi juz moze;)SmileSmile
Mysio
PostWysłany: Sob 0:20, 07 Paź 2006    Temat postu:

Mhmy...


Winisz druzynowych za to że przyboczni nie mówią?

Wiesz co powiedzieli by mi ludzie w takim momencie(gdybym był przybocznym)??

Uwaga cytuje, bo ja się tego zwrotu brzydze:
Ty możesz to zmienić.


Choć prawda jest taka że ty tego nie zmienisz, choćbyś nie wiem jakbyś się miała starać.

I tu się musze zgodzić z Iguanką... niestety prawda leży pośrodku, czyli i winni sa drużynowi i przyboczni. Choć chyba więcej jest winy w przyboczych i w ich psychice.
Iguanka
PostWysłany: Pią 17:44, 06 Paź 2006    Temat postu:

Milenka- przyboczny musi znac swoja wartosc. I nie koneicznie to ze jest mlodszy stazem znaczy ze nie ma nic do powiedzenia. Ponadto, nie trzeba znac wszystkich druzynowych aby robic to co do ciebie nalezy, aby wycvhodzic ze swoimi pomyslami, dzialacm, stac sie sobą i czuc sie kims niezwyklym, osoba szanowana i znaczacą. Do tegow szystkiego potrzebne sa dobre chceci-zarowno chceci przybocznego do dzialania, i przezwyciezenia wlasnych slabosci jak i druzyowych-abyz aakceptowali ze nie sa "supernowymi" i wszystkowiedzacymi. Wina lezy pos rodku.
Milenka
PostWysłany: Czw 19:58, 05 Paź 2006    Temat postu:

Racja. No ale jakby nie było 2/3 obecnych to byli drużynowi. Często też jest tak, że przyboczny nie czuje się upoważniony za odzywanie się w imię drużynowego, bo palnie coś niepotrzebnego, alebo coś glupiego. Pozatym przyboczny w większości przypadków jest młodszy stażem niż drużynowy a co za tym idzie - mniej doświadczony. I tu znowu pojawia się kwestia żeby nie palnąć czegoś głupiego. Trzecia kwestia: większość drużynowych dobrze się zna (przynajmniej ci którzy drużynowymi są już jakiś czas). Przychodzi taki przyboczny, który nie zna wszystkich a już na pewno nie wszystkich osobiście. I znowu czuje się nieswojo.
Mysio
PostWysłany: Czw 19:27, 05 Paź 2006    Temat postu:

Tu się z tobą Milenka nie zgodze.

Na pierwszej zbiórce drużynowych w tym roku harcerskim były 24 osoby z czego conajmniej 8 nie było druzynowymi.

Więc nie była to jedna osoba tylko w tym wypadu 8.


Najlepszym przykładem poparcia moich słów będzie Elektryk...człowiek którego wszyscy znają.
On nic nie mówi i tylko pisze(dla Korby). Dla mnie równie dobrze mozna by zrobić protokół ze zbiórki i wysłać do wszystkich drużynowych zamiast wysyłac przybocznego...
Milenka
PostWysłany: Czw 17:11, 05 Paź 2006    Temat postu:

Może nie krzyczą dosłownie ale krzyczą swoją osobą. Cięzko to opisać. No ale racja w tym jest, przyboczny czuje się gorszy wśród drużynowych, zwłaszcza gdy jest jedyną osobą z niższą funkcją w gronie drużynowych.
Iguanka
PostWysłany: Czw 16:27, 05 Paź 2006    Temat postu:

Wydaje mi sie że nie chodzi o to że druzynowi "krzyczą", ale o wewnętrzne samopoczucie przybocznych. Ktos im daje do zrozumienia: "nie ejstes jeszcze druzynowym, wiec nie mam o czym z Toba rozmawiac". Nie koneicznie musi to byc powiedziane wprost. Moze byc przekazane za pomoca gestow, mimiki, tonu odpowiedzi na przypadkowe pytania..
Trudno jest mi sie wypowiedziec, nigdy nie bylam przyboczną i nigdy tez, bedąc nawet zastepowa nie czulam sie "gorsza" od osob majacych funkcje.
Harcezr musi wiedziec, ile znaczy, znac wartosc swojej wiedzy i dostrzegac to, ze jest potrzebny.
Problemem jest to, ze czesto druzynowym wydaje sie, że mając sznurek sa już ponadprzecietni, niesamowici, wielkie gwiazdy supernowe.
Niestety to nie tak. Bo sztuką jest, zawsze nosic w kieszeni na piersi swoj szary sznur i pamiętac od czego sie zaczynało i kim się było.

Piszac o druzynowych, oczywiscie nie mialam zamiaru nikogo urazic- to co napisalam to moje zdanie.
marzanna
PostWysłany: Czw 11:00, 05 Paź 2006    Temat postu:

a jak czasami coś powiedzieć skoro my tak głośno krzyczymy, wyrażamy swoje zdanie, że osoba mniej przebojowa, nie czująca się pewnie - po prostu przez to się nie przebije!
Mysio
PostWysłany: Czw 8:27, 05 Paź 2006    Temat postu:

No ok Milena... Ale ty mówisz i jesteś tylko wyjątkiem potwierdzającym regułe.


Duzo innych przybocznych się pojawia i oni nic nie mówiąjedynie jak jest jakieś głosowanie to podnoszą ręke(albo i nie).

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group